Forum Aurum potestas est Strona Główna

 Ciągutki

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Mycha
Administrator



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 3064
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zabrze

PostWysłany: Czw 14:32, 13 Lip 2006    Temat postu: Ciągutki

Ciągutki pochodzą z [link widoczny dla zalogowanych] . Jesli chciecie wiedzięc, kto napisał co to śmiało pytajcie Smile
Tekst dozwolony od 12 roku życia XD
~~~
Ciągutek pierwszy
Wielka miłosć Holly
Mierzwa siedząc sobie w celu po kolejnym zamknięciu przez SKR obmysla plan jak wydostać się z tego więzienia...nagle słyszy jak coś podkopuje mu się pod stopami,a wiadomo że podłoga była metalowa...wkońu temu czemuś udaje sie zzrobić dziure w podłodze.Mirzwa patrzy co się dzieje:
-D'arvit co do jasnej...???!!!
Po chwili z dziury wyłoniła się głowa jakijś krasnalki usmiechając się,a na swoich zebach miala aparat ortodontyczny.
-Kim jesteś i jak tu weszłaś?-zapytał ze zdziwieniem grzebaczek
-Jestem Grzywa Okopaczek i jetem Twoją fanką!
-a jak się tu dostałaś??
-to przez mój aparat który pomaga ciężko strawne i twarde powierzchnie pomoc strawic i rozdrobnić
"że też ja wcześniej na to nie wPADŁEM//"pomyślał Mierzwa...
-przyszłam Cię uratować-ciągnęła dalej Grzywa...
No więc w celu ucieczki Mierzwa i Grzywa zajrzeli za drzwi, żeby zobaczyć kto tam stoi i zobaczyli... Peksa i Chipsa XD.
-Ludzie w Oazie?? Co ey tutaj robicie?? -spytała Grzywa
-Eeee no my ten...-Pex podrapał się po głowie.
-Stoimy!-Powiedział z dumą Chips.
-Taak i pilnujemy.
-A czego -Mierzwa.
-No, zeby nikt stąd nie wyszedł
-Ahaaa, to może otworzysz te drzwi??
-A wolno?? Ja myslę, żeby zadzwonic do tego małego brzydkiego, co tam opryskuje wszystkich ślina...
-Ależ nie ma potrzeby!! Ja tutaj tylko przyszłem pozwiedzać...
-Eh, no to wyłaź mały..
-Hej, a my ciebie nie zabiliśmy??
-Własnie ty chyba nie zyjesz mały??
-jak to przecież zyje nie widzicie...chyba sie pomyliliscie i mnie z kim pomyliliscie
-a na pewno powiedział Chips
a no tak-Pex
-no to idz mały dryblasie...wyjście jest tam..ooo.. idziesz w prawo i pierwszy zakret w lewo
-no dzieki Wink
i poszli z grzywa w strone wyjscia jednakze nie mieli tak łatwo bo po drodze zauwazyli Juliusza Bulwe...
-A ty gdzie się wybierasz osaczony??? - Bulwa dmuchną cuchnącym dymem prosto w oczy Mierzwy.
-Eeee, ja eee po... na eee... na randkę!!! -Przyciągną do siebie Grzywę
-no tak na randkE-Grzywa
zezłoszczony Bulwa począł zastanawiać się jak to możliwe że wydostali sie i skad sie wzięła grzywa..
-a jak wy się tu dostaliscie?
-no eeee...
i w tym momencie Grzywa otworzyła swoją szczekę i zaczeła szybko kopać w podłodze...
Kiedy wykopała tunel Mierzwa podążyła za nią i wynurzyli się w małej uliczce Oazy.
W tym samym czasie Bulwa zdziwiony całą tą sytuacją pobiegł do Pexa i Chipsa...
I zapytał się ich o Mierzwę a oni na to...
-no powiedział,że zwiedzał...
i zdenerwowany Bulwa na to...
-Zwiedzał??? JA wam dam zwierdzanie wy dwa durne błotniaki!!!
Tymaczasem Mierzwa....
...wydostając się w bezpieczne miejsce wraz z Grzywą (oczywiście) mogąc dopiero spokojnie z nią porozmawiać o zaistniałej..
...sytuacji. Jednak przeszkodziła im w tym Holly Nieduża.
Holly także zdziwiona widokiem Mierzwy a co najważniejsze Grzywy...
, że

się
przestraszyła
I wykrzyknęła ze zgrozą :
- Aaaaa!
Na to Mierzwa i Grzywa:
-Eeeeee??to my już idziemy...
-O nie!! - Wykrzyknęła Holly- Mierzwa! Gdzie tu się z nią włuczysz?? Kto to jest?? Ja myślałam że mnie kochasz!!!
No to Mierzwa ze zgryzota na gembie:
-Holy!!! To Twoja wina. nigdy nie poświęcałaś mi wystarczająco uwagi! I ciągle bierzesz te pigułki!!!
-JA NIE POŚWIĘCAŁAM CI UWAGI?? NO WIESZ!
- Zresztą o jakie pigułki ci chodzi, co? - kontunuwowała - Nienawidzę cię! Wszystkie krasnale są takie same!
W tym momencie uderzyła Mierzwę w policzek i rzuciła sie do ucieczki. W korytarzu ułyszała perfidny, kobiecy śmiech. Skierowała się w stronę głosu i krzyknęla przerażona.
Na podłodze leżał komendant Bulwa, a raczej coś co kiedyś było komendantem. Mówiąc ściślej na ziemi leżała gęsta masa, a przy nej tułw i kończyny. Przez uchylone okno Holly zobaczyła znajomą sylwetkę.
- Opal... - syknęła - NIE DARUJĘ CI TEGO!!!
Rzuciła sie za nią w pogoń.
Biednej Holly zawaliło się w jednej chwili całe życie...([color=green]dobrze jej tak-Emily[/color) Opal nie dogoniła, a na dodatek dostała w łep od Peksa i Chipsa, którzy myśleli, że to wrócił Mierzwa. Kiedy powoli odzyskiwała przytomność, zobaczyła...
Ducha bez głowy! Rozpoznała Juliusza tylko po cygarze, ktróry trzał w ręku.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!! - Wykrzykneła.
- Przecież pan nie żyje!!!
- Przbyłem, aby dokończyć TWOJE zadanie
- Moje?!
- Tak, Twoje. Musisz odnaleźć Opal i WPRAĆ JEJ ODE MNIE! UCZYLEM JĄ NA UNIWERSTYTECIE, A TA MI TAKIE CYRKI ODSTAWIA! ZABIJA MNIE! TO NIE FAIR!
Byłem jeszcze młody, nie zasługiwałem na śmierć... - zaszlochał.
Holly stwierdziła, że... Po raz pierwszy w życie jest wolna! Nikt jej nic nie rozkaze, zresztą co by miała mówić? Że widziała ducha? O nie, nie potrzebowała takiej kompromitacji. Uznali by ją za pijaną.
- A gdyby... - pomyślała - a gdyby mieli rację?
Z uśmiechem na ustach skierowała się do pobliskiego baru...
Siedząc w barze wypiła 8 kartonów soku z żuka i 2 litry Oaziańskiej Whisky. Później opowiedziała wszystkim w barze o duchu Bulwy, wyszła zataczając się, wpadła w rynsztok i zasnęła w nim.
Obudziała sie nad ranem z koszmarnym bólem głowy
- D'Arvit, psia krew, cholera - mruknęła - co ja tutaj robię?! - mruknęła
- Pomóc?- Usłyszała nad sobą czyjś głos
Odwróciła głowę.
Ujrzala przed sobą najprzystojniejszą istotę jaką kiedykolwiek widziała.
Mężczyzna miał długie, czarne, splątane włosy, na twarzy było widać kilka seksownych śladów po walkach... IDEAŁ.
- Bóg jest Błotniakiem? - spytała niedkońca trzeźwa jeszcze Nieduża.
Człoweik zaśpaiał sie ochryple. Brzmiało to jak szczekanie psa.
- Chodź ze mną. Pomogę Ci. Mów mi Łapa. Jesteś ładna wiesz?
Chwycił elfkę za rękę i niczym z dzieckiem poszli do jego kryjówki...
...A tam stał hipogryf....
- Cóż to? - przeraziła się była pani kapitan.
- Hardodziób. Albo Kłębolot, już nie pamiętam. Dał mi go mój kumpel, a właściwie mój chrześniak, a właściwie...
- Nieważne - przerwała mu Holly - Jak masz na imię?
- Mówiłem już żebyś nazywała mnie Łapą. A ty jak się nazywasz?
- Hermenegilda - odpowiedziała bez zastanowienie Nieduża. To przez to, że jeszcze całkiem nie wytrzeźwiała, ale też dlatego, że dziadek* zawsze jej powtarzał, że osoba na jedną noc** nie powinna nas znać.
- Łapo... - westchnęła Holly
- Nie teraz, Maleńka
- Nieduża
- Na jedno wychodzi. Proszę.
Syriusz podał jej kieliszek i nalał do niego jakiś bursztynowy płyn***.
- Co to? - sptytała elfka
- Zadajesz za dużo pytań! Pij!
Holly posłuchała nieznajomego. W końcu co jak co, ale bić mimo wszystko się z nim nie chciała.
- Dobre - oblizała wargi.
- Proszę, masz jeszcze - powiedział Łapa i nalał jej jeszcze.
- Pycha - westchnęła SKRZATka - cudowne. Jak ty - zamrugała kokieteryjnie do Błotniaka - coś w stylu Oazańskiej Whisky, ale o niebo, niebo lepsze.
- Jeszcze?
- Ależ proszę - zachichotala pijacko.
Po czterech kieliszkach trochę sie zdenerwowała i oświadczyła, że to wzystko idzie trochę za wolno. Wyrwała Czarnemu**** butelkę z ręki i wypiła do końca z gwinta.
- Łapo...
- Tak?
- Pocałuj mnie.
- Hermenegildo, jesteś pijana - odrzekł z usmiechem na ustach mężczyzna.
- Niepraw - czik! - da.
Nastała chila milczenia. Holly popatrzyła na cłowieka i nie mogła zrozumieć jak jeszcze wczoraj mogła bez niego żyć.
- Zostaniesz moją żoną? - spytał nagle Łapa.
Holly była zaszokowana. Przez chwilę.
- Tak! - wykrzyknęła i skoczyła do Syriusza, aby go pocałować, jednak ten odepchnął ją od siebie.
- Nie przed ślubem - zaśmieł się.
- Jaka naiwniaczka... Obywatelstwo mam w kieszeni - pomyślał. - A później weźmie się rozwód. To nie problem...

Następnego dnia, Holly i Łapa stali przy ołtarzu i na pytanie"czy ktoś jest przeciwny?"
Drzwi otworzyły się z hukiem i stanęły w nich..
CIOCIE ARTEMISAKA, w tym ciocia Myszka ciagła za ucho samego Artusia, bo nie posprzatał pokoju, a ciocia Aggusia , darła się na niaą, bo uszy są jej.
Ciocia Milcia przewróciła oczami i wykrzyknęły nagle raźnie:
-MY!!
- My! My, ciągle my! MYsza! Czemu nie MI? Czemu nie MIlka? Zresztą... Holly! Co ty robisz! To nie tak miało być! To ja stworzyłam tą historię i tylko ja wiem jakie będzie jej zakończenie!
- Holly, nienawidzę Cię! Syriusz jest mój! Jam Suszarką z krwi i kości! - wykrzyknęła Emily.
Dzielna trzynastolatka stanęła na baczność (a ciocia Myszka zakryła uszy)i zaczęła śpiewać piskliwym głosem:

Nie dam Ci Blacka, on mój bóg!
Nie dam Ci pogrześć wiary!...
W tym samym momencie zleciała się horda młodych dziewcząt z suszarkami w ręku. Razem jak na zawołanie dołączły się do śpiewu.
...Suszarek myśmy wielki ród!
Królewski ród prastary!
Nie damy by go zgwałcił wróg!
Tak nam dopomóż Bóg! Tak nam dopomóż Bóg!

Nie damy Holly pluć nam w twarz!
Ni Grzebaczkowi broić!
Orężny stanie hufiec nasz!
Blacka będziemy bronić!
Pod wodzą Milki stanie lud!
Tak nam dopomóż Bóg! Tam nam dopomóż Bóg!

Aż do ostatniej kropli z żył!
Walczyć bedziemy z armią!
Która Syriusza zniszczyć chce!
Lub bezkarnie zagarnąć!
Módlcie się zdrajcy o jakiś cud!
Może wysłucha Was Bóg! Może wysłucha Was Bóg!*****

Niewisaty jak jeden mąż zdjeły płaszcze i oczom wszystkim gości weselnych ukazał się milon białych koszulek z rysunkiem suszarki i napisem:

BLACK, I ♥ YOU!

- Syriuszu, kochamy Cię! - zawołało milion cieńkich głosików, a ich właścicielki rzuciły się na ukochanego.
- Kurka wodna! Zieloną kartę diabli wzięli! - wykrzyknął Black
- CO?! CHCIAŁEŚ SIĘ ZE MNĄ OŻENIĆ TYLKO DLA OBYWATELSTWA! TY! TY ŚWINIO! - krzyknęła Holly, która już chciała uderzyć swojego nieoszłego męża, jednak suszarki uderzyły ją.
- Nienawidzę Was! - zaszlochała, wyczarowała żyletkę i sie podcięła.
- HURRA - krzyknęły Suszarki. - Syriuszu, z którą z nas sie ożenisz?
Biedny Huncwot musiał zwiewać gdzie pieprz rośnie.
~~~
* Kupidyn, moi drodzy, Kupidyn
** W jej przypadku na jeden dzień Wink
*** Ognistą Whisky, Błotniaki
**** Black (ang.) - Czarny, jeśli ktoś nie zrozumiał.
***** * Na podstwawie hymnu Snaperek [link widoczny dla zalogowanych], na podstawie Roty.
~~~
Sami widzicie, ze tego się NIE da czytać Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mycha
Administrator



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 3064
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zabrze

PostWysłany: Czw 15:27, 13 Lip 2006    Temat postu:

Dla osób powyżej 14 roku życia! Zawiera bulwersujace i drastyczne sceny! Czytacie na własną odpowiedzialność, bo... TEGO NIE DA SIĘ CZYTAĆ!
<demoliczny śmiech>

~~~
Ciągutek nr 2
"Artuś i ciocie"

Pewnego słonecznego dnia.. Artuś siedział przy komputerze, aż tu nagle do jego pokoju wparowały...
...jego Ciotki. Jak to Ciotki zaczęył zadawać głupie pytania.
- Co robisz?
- Czemu nie posprzątałeś?
- Po co idziesz do opery?
- O co chodzi z rosyjską mafią?
- W coś ty się wpakował?
- CZEMU TY NAS WOGÓLE NIE SŁUCHASZ?!
- Zamknijcie się - warknął nastolatek
- Jak ty się do nas odzywasz? Jesteśmy Twoimi ciotkami! I guzik nas obchodzi, że dojrzewasz! Won, do kuchni, myć podłogi! - wykryknęły wściekłe ciotki.
Zrezygnowany chłopak wyszedł z pokoju.
Jednak zapomniał wyłaczyć komputera...
- Dziewczyny, chodźcie tu! Patrzcie co znalazłam! - krzyknęła Emily
- Myszko, przeczytasz? Nie chce mi sie szukać okularów - westchnęła Agga
- Alez proszę Was bardzo.
Chcecie bajki? Oto bajka? Była sobie pchła Szachrajka.
Ups! To nie ta bajka!
DZIENNIK ARTEMISA FOWLA JUNIORA Aurum est potestas
- Łał, zapowiada się ciekawie! - szepnęły Milka i Aggunia - Czytaj dalej!

8 lipca
Ech... No i powróciliśmy z Krety. Było całkiem nieźle. Poudawałem, że jestem chory i nie musiałem wychodzić na plażę. Całe szczęście! Jeszcze dostałbym oparzeń!
Niestety nic nie mogło pokrzyżować planów moich rodziców pod nazą jesteś - już - duży - czemu - nie - masz - dziewczyny - pomożemy - ci. Fakt, Madlene była całkiem ładna i inteligenta i miała takie pełne, wymowne usta... Zaraz, o czym ja piszę! Czy ja zwariowałem?! Ja i dziewczyna?! Bezsens.
Ale kiedy wracaliśmy z lotniska odebrał ją jej chłopak.
Był niezły. Taki przystojny...
Blondyn. Włosy jakby zmierzchrzone przez wiatr.
Nibieskie oczy.
Takie ładne usta i zęby.
Lekko wygnieciona koszula.
Mrr...
Musiałem uważać na rodziców, żeby nie zauważyli, że sie na niego gapię. No i na Domowoja.
Przecież gdyby ktoś dowiedział się, że ja...
Że ja...
Jestem gejem.
To niemiałbym życia.

Ciocie Artemisa z otwartymi ustami wpatrywały się w ekran laptopa. Myszce wypadł z buzi aparat ortdontyczny.
- Udajemy, że nic nie wiemy - powiedzieła w końcu głośno i wyraźnie Emilka.
Dziewczyny jak gdyby nigdy nic zeszły do salonu.
-Artemisie!!! -wydarła się ciocia Myszka- Ty miałeś myć w kchni podłogi!! Jak dorośniesz, to kto będzie sprzatał w domu i gotował obiad mężowi!!??
-Słucham?? - Aremis lekko się zdziwił.
-Ups....
-Myszko!
-Artusiu!
-Ciociu!
-Angelina!
-Mycho!
-Milko!
-Artemis!
-I ja! - krzyknęła wesoła Julia wchodząc do pokoju.
- Julio, co ty tu robisz? - spytała zdziwona Agga
- Och, zdbyłam mistrzostwo i wróciłam do domu. Jestem taaaka zmęczona...
- Artemisie, idź z Julią do pokoju, ja muszę porozmawiać z Twoimi ciociami. - Angelina przebrała srogi wyraz twarzy
Chłopak i młodsza z Butlerów wchodząc po schodach usłyszeli niezrozumiałe krzyki.
- Ech... One ciągle sie kłócą no nie? - spytała ze smiechem Julia patrząc maslanym wzrokiem na Artemisa.
Chłopak nie odpowiedział.
Kiedy weszli do pokoju Julia zaczęła całować Artemisa.
- Stęskniłam się - szepnęła
Artemis nie protestował.
Odpowiedał jej tym samym.
Po chwili przerwał.
- Julio, muszę ci coś powiedzieć...
- Tak, kotku? Że mnie porządasz i najbardziej na świecie pragniesz być ze mną?
- Nie do końca...
- Co się stało?
- Wiesz... Ostatnio spodobał mi się jeden chłopak i...
- Przecież możesz być bio. A teraz chodź to, ty niegrzeczny chłopczyku.
Przyciągnęła zziwionego Artemisa do siebie.
- To nawet dobrze - pomyślał Artemis - Julia naprawdę zna się na rzeczy...
Tymaczasem u cioci i Angeliny:
-A więc mówicie, że mój kochany Artuś jest gejem???
-Zawsze to podejrzewałam... nawet te dziewczyny, które mu przysyłaliśmy, podbite znakiem jakości ciotek, mu nie pasowały...-powiedziała ciocia Milka
-Zresztą choć zobacz jego laptop!-krzyknęła Agga.
-Co się tutaj dzieje?? - Rozległ się głos Artemisa Fowla seniora
-Twój synek jest gejem!!-zapiszczała ciocia Myszka - chodź zobaczycz jego pamiętnik.
TAK!!-wykrzyknęła reszta cioć.
-Chodźmy więc...-westchnęli zrezygnowani rodzice.
-Ciotki biegnąc korytarzem staranowały biednego Butlera, który zanim zdążył wstać, zdeptali go rozice.
Ciotki wparowały do pokoju, zastając tam Julię z Artemise i wydarły się
-ARtusiu!!!!!
Po chwili wpadli rodzice
-Dzieci!!
I Butler z obcasem Ageliny na czole:
-JULECZKO!!!!

WYJĄTEK Z DZIENNIKA ARTEMISA FOWLA JUNIORA
13.07.2006r.
Dzisiejszy dzien był koszmarem.
Ciotki przeczytały mój dziennik i dowiedziały sie, że jestem gejem.
A to przeciez nieprawda!
Jestem bio.
Julia dała dzisiaj czadu.
A ten jej różowy krawat jesttaki podniecający...
No i nakrył nas Butelr.
Był cały wściekły.
Jeszcze nigdy go takiego nie widziałem.
Już do mnie mierzył, ale Julia go kopnęła.
Chyba nie muszę dodawać źle.
A później ta świnia powiedziała rodzicom, że ja upiłem i do wszystiego zmusiłem!
Podła kłamczucha.
Ale wygląda tak słodko jak płacze.
Domowoj jest załamany.
Ja też.
Jutro Julia wyjeżdża do zakonu karmelitańskiego.
Nie bedę mógł jej odwiedzać.
To koniec.
Koniec mojego życia.
Bez niej moja marna egzystencja nie ma sensu.
Żegnaj Ziemio, witaj Czyśccu.
Julio, kochana, módl się za mną.
Załamany chłopak zamknął laptopa i zaczął pisać pozegnalny list.
Drodzy rodzice!
Wybaczcie mi ten czyn.
Nie płaczcie za mną, nie chcę mieć Was na sumieniu.
Powiedzdcie Butlerowi, żeby sie nie martwił.
To ja zmusiłem do tego Julię.
Dom, wybacz mi.
Pozdrówcie ode mnie Juleńkę i powiedzcie, ze ja kocham.
I skontaktujcie się z Madlen i powiedzce, że jej chłopak jest słodki jak ciastko z kremem.
Wasz kochany syn,
Artemis Fowl II

Artemis poszedł do łazienki. W miedzy czasie wstąpił do kuchni i wziął nóż.
"tak bedzie najłatwiej" - pomyślał.
Nalał do wanny dużo gorącej wody, rozebrał sie i wszedł do owego mini jakuzzi.
- No cóż... Raz sie żyje, potem tylko straszy - szepnął i przeciął sobie żyły.
Zamknął oczy.
- Swoją drogą, hemoglobina jest niezwykle interesującą substancją. - mruknął niezbyt przytomnie.
Zasnął.
***
NAZAJUTRZ RANO;
DWÓR FOWLÓW, ŁAZIENKA
DUBLIN; IRLANDIA
Angelina jak co dzień weszła do łazienki, aby wziąść poranną kąpiel.
Gdy tylko weszła do pomieszczenia zobaczyła swojego zakrawionego syna.
- ARTEMISIE, NIEEEE - zawyła.
Histerycznie zmierzyła puls.
Zero.
Cisza.
- NIEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mycha
Administrator



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 3064
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zabrze

PostWysłany: Sob 8:57, 15 Lip 2006    Temat postu:

Ten jest wyjątkowo idiotyczny. Ograniczeń brak.
~~~
Ciągutek nr3. Koszmar Butlerowski

Artemis Fowl II siedział sobie w salonie i oglądał BBC, aż nagle do pokoju wparował Butler, ciągnięty za ucho, przez Myszę. A za nik reszta ciotek wykrzykując jakieś bzdety. Panicz Fowl ukrył twarz w dłoniach - znowu one...
-Artuniu, kochanie!! - wykrzyknęła ciocia Milcia- czy ty wiesz co ten twój Butler zrobił???
-Tak!!! On jest bardzo niedobry!! - Wykrzyknęła Myszka.
-Takiega już mam brata - westchnęła z rezygnacją Agga.
-Artemisie, ja.... - bąknął Butler posd nosem.
-Zamknij się!!- Wydarła się Milcia.
-Ależ co on wam zrobił...
-Artemisku, jakie wy, jakie wy?? Mówi się moje kochane ciocie!! Natychmiast nakrzycz na niego - Agga oskarżycielsko pokazała palcem na Butlera, który patrzył się w ziemię, ciągle targany za ucho przez Myszę.
- NO, ALECO ON WAM ZROBIŁ? - krzyknął Artemis
- Nie tym tonem młody człowieku - oburzyła sie ciocia Myszka
- Jestem od ciebie starszy - prychnął
- Młody człowieku, zaraz tego pożałujesz! - krzyknęła Ciocia Emilka
- Co Wam, kohane ciocie, zrobił Dom? - spytał z sarkazmem Artemis
- Agguniu, co on zrobił? - spytałą nieprzytomnie Mycha Aggę
- Eee... Emily?
- Nie mam pojęcia... - westchnęła właścicielka UszÓW.
- Ojć - zpiszczały wszystki trzy.
Artemis westchnął.
- Butler, coś ty zrobił?
- Wymylem wannę z krwi.
- Z krwi?
- No, ktoś musiał zrbic porządek po poprzednim ciągutku.
- AAAA - zorientował się w sytuacji Arty - A co w tym złego?
- Kochane, co w tym złego? - zapytała Mycha
- Właściwie to... nic...
- Przepraszamy - odrzekły chórem i wyszły z pokoju.
- Wariatki - mruknął Butler. - Masz te plany?
- Oczywiście.
- No to do roboty
-Co??? Jakie plany???
-Co ty znowu rbisz Artemisku??
-Gadaj Kochanie!!!
-Ups, wygadałem się...
- Ciocie kochane, to żadne plany, ja po prostu...
- Chciałeś okraść jakąś frmę. Rozumiemy - odrzekły wspólnie - A teraz chodź z nami. Butler zostajesz!
- Ale... - powiedział Butler
- CICHO! - wykrzyknęły ciotunie.
- Idziemy kochany
- Gdzie? - spytal Artemis
- Na dyskotekę
- Nie umiem tańczyć
- Właśnie dlatego idziesz. Żeby sie nauczyć. I masz poderwać jakąś dziewczynę.
- Ciocie...
- Żadnych CIOCIE! My sobie oczu własności Emili zmydlić nie damy! Bujać to my, ale nie nas!
Chłopak westchnął ciężko.
- O, widzisz! Tam idzie śliczna dziewczynka! Poderwij ją!
Artemis spojrzał we wskazany kierunek. Przed nim szła istna lalka Barbie.
Dziewczyna z różowymi włosami, ubrana w różową koszulkę, obicsłe dżinsy i z torbką nabijaną ćwiakmi w ręku.
Ciocie popchnęły na nią Arty'ego
- Przepraszam - mruknął chłopiec.
- Nic nie szkodzi! Też jestem taką niezdarą! Mów mi Tonks! Jesteś nowy?
- eee... Co?
- Czy należysz już do Zakonu?
- Nie! Jestem chłopakiem!
- No i co z tego. Więksozść aurorów to mężczyźni. Chodź ze mną!
- Ale... - popatrzył się w stronę ciotek. Te szczęśliwe pokiwąły głowami.
- No chodź... Umiesz się teleportować?
- Nie - nastoaltek uznał, że lepiej mówić prawdę
- No trudno, stań tutaj. Na raz, dwa, trzy!
Artemis zaczął się dusić. Po chwili znalazł się w jakimś domu.
- Witaj w kwaterze głównej Zakonu Feniksa! Oh, cześć Remus! - zawowała do jakiegoś DUŻO starszego od niej mężczyzny, rumieniąc się lekko. Podeszła do niego i go pocałowała.
- Zebranie się już rozpoczęło? - spytała głosem Słodkiej-biednej-uroczej-sierotki-Marysi.
- Nie, czekaliśmy na ciebie. Wchodźcie - powiedział mężczyzna. - Lupin
- Fowl - wyjąkał Artemis.
Skierował się do drzwi.
-Skad ja je znam? - pomyślał.
Po chwili dotarło do niego, że takie same widział u Spiro.
Drzwi rodem z Titanica.
- Mój Boze, w co ja sie wpakowałam? - szepnął.
Nagle Artuś obudził się. Okazało się, że leżał na podłodze a nad nim tłoczyły się ciotki. Jękną znowu one.
-No, Artemisku rozumiem, że tamta dziewczyna cię oszołomiła, ale żeby zaraz mdleć..
-No właśnie a teraz tańczyć - już!
I popchnęły Artusia prosto na parkiet. Nagle wszyscy się rozeszli, reflektory zaświeciły prosto na Artemisa, a z głośnika rozległ się głos "Oto kandydat nr. 1 do konkursu tańca, prosimy". Muzyka zaczęła znowy grać a Artemis
- Muzyko, graj! - wykrzyknął DJej
Z głośnika poleciała jakaś-piosenka-jakiejś-dziewczyny* i Artemis został sam na parkiecie.
- Co ja mam robić, do jasnej ciasnej? - pomyślał przestraszony - Stoję jak jakiś głupek, a reszta ma ze mnie ubaw. CO JA MAM ROBIĆ?!
Przez tłum przebrnęła kolejna dziewczyna (tym razem nie śpiewała). Artemis z przerażeniem stwierdził, ze jest całkiem ładna że zmierza w jego stronę. Chwyciała go za rękę.
- Rób to co ja - zaśmiała kokieteryjne.
Artemis myślał, że za chwilę znowu zemdleje. TAŃCZY z DZIEWCZYNĄ, z ŁADNĄ dziewczyną, która najwidoczniej ma dobrą zabawę i jest coraz bliżej niego.
- Jestem Amy, a ty?
- Ja nie - odpowiedział zaszokowany chłopak.
Dziewczyna zaśmiała się.
- Jesteś bardzo miły.
Artemis zaśmiał się nerwowo.
Ku jego u;dze piosenka się skończyła.
- Pójdziesz a mną do stolika? - zapytała Amy
Nastolatek popatrzł sie na ciotki, które ochoczo pokiwały głowami
- Tttak - wyjąkał
To niemożliwe, co się ze mną dzieje?! - myślał.
Usiadł na krzesełku.
Dziewczyna otworzyła usta, aby coś powiedzieć, gdy rozległ się huk, a z młodych gardziołek wydostał się krzyk
- AAAA
Do sali wpadł Butler z karabinem maszynowym
- Artemisie, nie martw sie! Uratuję cię!
zciocie pobiegły do niego niego i zaczęły okładac go torebkami. Artemis zaczął płakać. Amy patrzyła na Domowoja i myślała Iedał.... Butler żałował swojego przybycia.
A DJej?
Grał dalej!
W końcu noc jeszcze młoda
Amy natychmmiast odgoniła ciotki i zaciągnęła Butlera na parkiet. Ciotki powykrzykiwały jeszcze za nią, ale widząc, że zajęła się Butlerem poszły do Artemisa. Ciocis Milka walnęła go w plecy, tak, że zapadł się nosem w stolik i wydarła się
-Nie martw się Art'y nie jest tak źle, znajdziemy ci nową dziewczynę. Po czym 3 ciotki zostawiły torebki Artemisowi z nakazem ich pilnowania i wypychając Doma i Amy z parkietu, wlazły na sam jego środek i rozpoczęły swóhj taniec-łamaniec.
Jednak poprzednia narratorka nie wiedziała, że to były tylko krople astralne ciotek. Prawdziwe dziewczyny w życiu nie zatańczyłby publicznie - po prostu nie umiały. Cioteczki siedziały sobie najspokojniej w świecie w dworze Fowlów i plotkowały z Angeliną...
...gdyż musiały obgadać parę bardzo "ważnych" spraw.
Tymczasem na dyskotece, Butler uciekł od Amy do Aremisa i razem zwiali z tego miejsca. Ale krople astralne ciotek zaczęły ich gonić.
Po jakimś czasie bezsensownej ucieczki, Artemis, z dumą zauważuł, ze wciąż są na parkiecie, tyle, że biegna na automatycznej bieżni, A Amy patrzy na nich maślanymi oczami...-Jaki o wysportowany-pomyślała patrząc na Artemisa...
Ale krople astralne wyłączyły bieżnię.
I już miały znowu zacząc okładać Artemisa i Butlera torebkami, gdy drzwi otworzyły i stanęły tam prawdziwe ciotki, od których biła pomarańczowa poiświata i wykrzyknęły:
-ARTUSIU!! PRZYBYWAMY NA RATUNEK!
Aż bark słów, by opisać co się wtedy działo. Jakiś wytrawny pisarz opisałby to pewnie jako danejskie sceny, jednak ja nie jestem wytwornym pisarzem, dlatego opiszę to językiem blokersów, którzy akurat też byli na tym dansingu.

Dansing? A co to *** jest dansing? To *** dyska była, ***. No i te *** rzuciły się na tego *** i jak go nie zaczęły ***, to żem aż się ja ***, *** no. No i *** co się *** na mnie ***. Że co ***, *** nie mogę?! Stawiasz się? Chcesz się bić? *** ***, ***, no.

Inaczej mówiąc ciotki rzuciły sie na Butlera i Amy, a Milcia wydobyła z tłumu Arty'ego. I cała czwórka (Milka, Mycha, Agga, Arty) teleportowali się do domu.
-Ciotki! To naprawdę można iś telepotrować!
-Jakie ciotki, no?? Jak się mówi??
-KoHane ciocie, a czemu zostawiłyśście Butlera??
-Jak to czemu, na jak?! Przecież wiesz co on zrobił na początku ciągutka nie???
- No właśnie nie wiem! Wy same nie wicie!
- Co?
- Jak on śmie tak mówić!
- Przecież doskonale wiemy!
- Agguniu, masz rację, wszytsko pamiętamy!
- Właśnie!
- Kłamca z niego
- I niedorajda
- Nawet tańczyć nie umie
- Cicho, ja też!
- To o czym żeśmy mówiły?
- Eee...
- CO ZROBIŁ DOMOWOJ NA POCZĄTKU CIĄGUTKA?
- NIE KRZYCZ NA NAS, MŁODY CZŁOWIEKU!
Artemis westchnął
- Co zrobił Butler na początku ciągutka.
- Jak to co? - zdziwiły sie ciocie. - Zjadł nasze czekoladki!

Koniec


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mycha
Administrator



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 3064
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zabrze

PostWysłany: Pon 20:00, 17 Lip 2006    Temat postu:

Ciągutek nr 4. Tytuł mylący: Ciocie kontra Opal. Tekst dozowlony od 10 roku życia, z powodu pewnych końcowych wzmianek i ocenzurowanych przekleństw. Pisałay podczas głÓpawy Mycha i Milka, na zmianę, w odwrotnej kolejnosci

Za górami, za lasami, żyły ciocie z Artusiami.. Nie , to nie to. Ta historia jest po prostu przerażająca.
Pewnego dnia ciotki siedziały w pokoju Artemisa i grzebały w jego rzeczach, gdy nagle ciocia Myszka usiadła na jednym z jego garniturów i powidziała:
-Oj zjadłabym trufle...
Na to pozostałe ciocie odkrzyknęły radośnie i zastanawiały się, skąd je wziąść.
Ciocia Milcia, która siedziała przy laptopie wpisała do wyszukiwarki Artusia "trufle" i otrzymała taki wynik"
Trufle. Ulubione danie Opal Koboi.
- Oj trzba jej je zabrać!! - wykrzyknęła.
- Jedziemy do więzienia! - krzyknęła Agga
- Ale... - zawachała się Myszka. - Przecież to by była kradzież...
- Ojć, my ją o to poprosimy - powiedziała Milka
Agga i Mycha wybuchnęły śmiechem
- NO co??? Poprosimy ładnie, to może nam da...
W tym momencie do pokoju wpadł Artuś...
- Jadę z wami! Załatwię wam transport!
- Hurra! - wykrzyknęła Milcia
- O nie - zawołały Agga i Mycha
- No to chodźcie, jazda, ale już
Wyszli przed dom i ciociom ukazał się...
Wiejski wóz ze świnią
- Jademy na jarmark! - zawoałał chłopina siedzący z przodu pojazdu
- A ten zawsze wymyśli coś głupiego...
-Artemisie!
-No co??!!
-A jak pobrudzisz sobie garnitur??
- Trudno! Musimy tam pojechać!
Ciotki zebrały się w kółeczko
- Czy on coś pił?
- Angelina mu zabrania...
- A może ćpał?
- Wątpie...
- To co mu odbiło?
- Nie mam pojęcia. Ale...
Kto ostatni ten siada przy cuchnącym prosiaku!
Wyszło na to, że przy prosiaku siadł sam Artemis.
No więc pojechali... wtem na Artusia chlusnęło błoto, a cgłopak się porycazł
- Artuniu nie płacz... - pocieszały nieudolnie cicocie.
- MÓJ GARNIUTUR!!! TERAZ MARION NA MNIE NIE SPOJRZY!!!
Ciocie zaszokowane spojrzały na chłopca.
- Jaka Marion?!
- Buuu - ryczał nastolatek. - Nie dość, ze chodzi z Robinem to jeszcze nie spojrz na takiego niechluja jak ja...!
Pierwsza zorientowała sie ciocia Myszka, która jak wiadomo nie od dziś, uwielbia legendy z czasów średniowiecza.
- Kochany, Marion jest postacią fikcyjną! To tylko ta aktorka jest ładna! Zreszta jesteś za młody!
- No właśnie.... - wył Artemis
- Pier***ć młodzież - mruknął woźnica.
Wieprz zachrząkał popierająco
-A ja chcę trufle!! Jestem głodna!! - tym razem zawyła ciocia Milcia.
- Cicho, nie widzisz, ze chłopak ma załamanie nerwowe? Woźnica, zatrzymaj się! - krzyknęła Agga
Woźnica zatrzymał się.*
-Co to? - szepnął nastolatek.
Przed nim stał rozwalony na części wechikuł czasu.
- Hurra! - wykrzyknął.
Chłopak, nie wechikuł.
Wziął części do domu i zaczął przy nich majstrować.
- O Marion, miłuję Cię! Bedziesz moją! - zawołał podziwiając swoje dzieło.
Ciotki westchnęły.
A woźnica zdradził swoją żonę ze swiniakiem, bo był glupi.

* - powtórzenie celowe
Koniec!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mycha
Administrator



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 3064
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zabrze

PostWysłany: Śro 15:04, 19 Lip 2006    Temat postu:

Ciągutek nr5. Wechikuł czasu. Dedykowane cioci Myszcze przez ciocie Milkę. Serdecznie dziękuję. Bez ograniczeń wiekowych, aczkolwiek niektórym może się nie spodobać postawa Myszki. Myszka NIE jest feministką!

Pewnego dnia nasz młody geniusz stworzył wechikuł czasu.
Nagle ten go wciągnął i Artunio znalazł się w casach Robi Hooda, który mierzył do niego z łuku.
Znaczy Robin, nie czasy.
- Nie zabijaj! - wykrzyknął chłopak.
- Skad tu się wziąłeś? - zapytałą Marion wychodząc z cienia drzewa.
Chłopak rzucił sie do jej nóg.
Artemis, nie Robin.
- O Marion! Jam miłuję cię! Będziesz mą czy nie? - zawył teatralnym głosem.
Robin wykrztusił zaszokowany:
- Znasz go?!
Marion zawyła
- Na oba pytania NIE!
- NIEEEE - zaszlochał Artemis.
Dziewczyna wyciągnęła ze specjalnej pochwy miecz.
- Puszczaj!
- NIEEEE!!!!
W tym momencie pyknęło i pojawiły się ciotki.
Mycha - jak to Mycha - niezorientowana w sytuacji podeszła do Robina i czas jakby się ztarzymał.
Uderzyła go w policzek
- Za Ariel!
PLASK!
- Za tą idiotyczna królową!
- Jaką królową? - spytała Marion.
Mycha podeszła do Małego Johna
PLASK!
- Za Matyldę! I tą wiedźmę!
- Ona woli określenie czarodziejka - wymamrotał
- Milcz!
PLASK!
Mycha podeszła to braciszka Tucka
- Za Matyldę! Na litość boską, jesteś zakonnikiem! W ogóle nie powinienieś trzymać miecza reku! I czemu nie chcesz być swatem?!
PLASK!
Mycha podeszła do Marion, wyjęła z kieszeni świstek papieru i długopis.
- Dasz mi autograf?
Zanim kobieta zdążyła odpowiedzieć Mycha uderzyła
PLASK!
Artemisa w policzek.
- Puszczaj ją, głupku!
Artemis usłuchał.
- Co to jest autograf? - spytala Marion.
- Przperaszamy za koleżankę - wykrzyknęły Agga i Milka. Ta pierwsza pstryknęła i Mycha została ubrana w kaftan bezpieczeństwa.
- Jest dość dziwna... Jeszcze raz przepaszamy.
- Chodźcie z nami! - zawołała Marion nie zważając na protesty kolegów.
- Tak! - wrzasnęła Mycha
No i zostali...
Artemis ciągle gapiący się na MArion i dzielnie znoszący morderxcze spojrzenie Robina.
Mycha świrująca, ubrana w kaftan bezpiczeństwa i prosząca wszystkich o autograf.
Agga siedząca i dziwnie patrząca się na pozostałych.
I Emily narzekająca na:
-niewygodę,
-ciągłe latanie po jakiś lasach,
-brak słodyczy,
-i dostępu do komputera
-i do netu
i na wiele wiele innych rzeczy.
W końcu po kolejnej kłótni braciszka z Milką, Tuck zapytał:
- Kiedy stąd odejdziecie?
- Hmm... - zastanawiała sie Agga - Wtedy, jak naprawimy wechikuł rzecz jasna.
- A kiedy to będzie?
- Jak Arty znormalnieje.
- O nie...
Wieczorem wszyscy jak zwykle poszli spać, a czwórka głównych bohaterów legendy naradziła się co zrobić.
- Nie da rady - westchnął Robin - Marion, na kilka dni musisz pojechać do domu, może wtedy ten smark otrzeźwieje i wrócą do domu.
Jak pomyśleli tak też zrobili.
Następnego dnia rano pierwszy obudził się Arty.
- Marion, gdzie jesteś? - wołał.
Zamiast Marion odpowiedział mu John:
- Pojechała. Powiedziała, że ma dosyć. Swoją drogą nie dziwie jej się.
Artemis zaczął beczeć.
-Artusiu!! Nie płacz mój kochany!!
Ciocia Milka wkurzyła się strasznie. JAk mogliście ją odesłaś!? Teraz mój bratanek kochany płacze..
Ty! Konus! - zwróciła się do Małego Johna.
-Ja??
-A co mały nie jesteś?? I ty grubasie! Po MAriankę!! JUŻ!
- NIEEEEE - krzyknęła Mycha z-niewiadomo-skąd.
Jej główka usielnie pracowała resztkami normalnosci.
- Pozdrócie Marion! Powiedzdcie jej, ze jest super! - krzyknęła i zaczęła śpiewać:
- Raz, dwa, trzy, na me wezwanie,
a za czwartym niech się stanie,
a za piątym huknie wszędzie,
a za szóstym nas nie będzie!

Błysnęło, huknęło i Mycha, Milcia, Agga i Artemis byli w pokoju chłopca.
- Ała... - zawył - Moja głowa... Co się stało? - jęknął.
Milcia i Agga także sprawiały wrażenie niezorientowanych w sytuacji.
- Ależ nic takeigo... Ta macina wybuchła i klops. Dlatego Was tak głowa boli. Ateraz zakończymy tą opowieść i zacznijmy kolejnego ciągutka niezwiązanego z tym!
- O nie... - jęknęli wszyscy oprócz niej jednocześnie.
I to bez żadnych prób!

KONIEC

Jakby coś to Milcia nazywa Marion Marianką :-/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Administrator



Dołączył: 03 Sie 2006
Posty: 2796
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:29, 15 Maj 2009    Temat postu:

Ciągutek VI, ale de facto jego połowa. Dopijemy jutro.
Potforzą: tandem Milek&Mag. Naprzemiennie jedna z drugą, skąd widać, która się opierdalała.
Beta: jeden przesiew przez spellchecka.

***

Pewnego deszczowego dnia, nasz bohater Artemis Fowl stał w oknie i obserwował uderzające w szybę krople deszczu. Nagle z przerażeniem stwierdził, iż nie ma na dzisiejszy dzień żadnych planów. Żadnego rabunku. Porwania. Nic. Wtem rozległo się delikatne pukanie do drzwi.

Podążając za delikatnym jak skrzydła motyla podczas polskiej zacieruchy pukaniem, do pomieszczenia będącego miejscem przebywania Artemisa wsunęła się stopa obuta w mokasyn Glace en Chine.

Mokasyn uczyniony był z miękkiego różowego zamszu. Wnet za nim wysunęła się odziana w różową podkolanówkę w serca długa noga. Zaraz po tym w pokoju ukazała się cała postać Julii. Arty miał wrażenie, ze patrzy na świat przez różowe okulary.

Przeciągnął smukłymi palcami swych i tylko swych dłoni po twarzy. Ostatnimi czasy odczuwał to samo, wte i wewte, w nocy o północy, na zad i hajda do przodu: tłuczenie serca w piersi na sam widok tych podkolanówek.

Julia rozciągnęła swe pełne różowe usta w zmysłowym uśmiechu, odsłaniając olśniewająco białe zęby. Arty tylko czekał na to, aby znów usłyszeć ten przepiękny wysoki głos, odwrócił się więc w stronę dziewczyny i spojrzał na nią spod rzęs, jak wyczytał w magazynie należało robić, w przypadku, gdy za kimś szalejesz.

- Artemisie, obiad na stole.

Butler umiejscowił talerz ogórkowej na hebanowym stole, dodając do kompozycji nóż, solniczkę i śnieżnobiałe... śnieżnobiałe... Artemis ni w parapet nie potrafił raz, a dobrze określić źródła śnieżnobiałości - nic w tym dziwnego, zważywszy wybryki chłopca dotyczące wpierw rzęs, a teraz brwi.

- Artemisie, mamy dziś gości- rzekł Domowoj.

Do jadalni wparowali Ogierek oraz Holly Nieduża. Wpatrując się w Artemisa tworzyła małe huragany za pomocą rzęs. Jak wyczytała w magazynie, tak należało robić, w przypadku, gdy za kimś szalejesz.
Julia zmarszczyła blond brew i odrzuciła z rozmachem na plecy długi warkocz zwieńczony różowym kamieniem.

Nie tylko Dom, wychowany przecie w dezertnej, mocium panie, Arabiji, znał się na cyklonach-w-pokojach kwadratury koła. Gdyby całość przyrównać do spektaklu, kurduplowaty gość biorący swoje istnienie spod krzesła nie zapłacił za bilet! Mierzwa przeżuwał w komforcie kolejny kawałek X. Obliczał wilgotność wnętrza cyklonów i rechotał od czasu do czasu.

Przez cały czas trwania obiadu prawie każdy patrzył na kogoś innego morderczym wzrokiem. Julia na Holly z wiadomych powodów. Holly na Doma - zasłaniał jej Artusia. Dom na Mierzwę, o tak, jednak wiedział o jego istnieniu. Mierzwa na Ogierka - ten miał przed sobą na talerzu najlepsze marchewki, a nawet nie pomyślał o przypadkowym zrzuceniu choć jednej z nich na podłogę. Ogierek na Arty'ego - widział przecież jak Holly na niego mrugała. Tylko Artemis z lubością spoglądał pod stół ignorując Mierzwę. To podkolanówki w serduszka przyciągały najbardziej jego wzrok.
Po obiedzie goście udali się na herbatę, a Artemis do swojego pokoju, pod pretekstem knucia kolejnego genialnego planu. Wtem po raz drugi dzisiejszego dnia rozległo się delikatne pukanie do drzwi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maggie dnia Pią 21:32, 15 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Aurum potestas est Strona Główna -> Strefa Artemisa Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gGreen v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin